W 1994 roku Tim Burton, reżyser znany ze swojej fascynacji gotyckimi horrorami brytyjskiego studia Hammer i kinem S-F z epoki gumowych kostiumów, nakręcił swój chyba najdoskonalszy film - Ed Wood.
Nieco podkoloryzowana biografia Najgorszego Reżysera Wszech Czasów nie była jednak tylko hołdem dla jego arcyciekawej postaci, ale przede wszystkim wyrazem fascynacji kinem klasy B, kinem radosnym, nieskrępowanym budżetem czy jakimikolwiek przyjętymi kanonami. Faktem jest, że Edward D. Wood Jr. zostawił po sobie wybitnie fatalną filmografię, ale z jakiegoś powodu poszczególne pozycje z niej oglądane są do dziś (przynajmniej te, zanim z braku pieniędzy Wood zwrócił się w kierunku porno utrzymanego w klimatach s-f). Po części jest to zasługa oczywistego komizmu - tekturowych nagrobków, udziału podstarzałego Beli Lugosiego albo koszmarnego aktorstwa reszty obsady, jednak najważniejszy jest ich walor rozrywkowy.
Kino klasy B (a horrory w szczególności) to czysta, bezmyślna rozrywka, specyficzny klimat, którego nie mają mainstreamowe pozycje. Warto więc poznać ten bardziej wstydliwy i odpychający zakątek światowego kina. Zabójcze klauny z kosmosu, latające mózgi z mackami, gobliny zamieniające ludzi w sałatę - to właśnie jest czysta kinowa rozrywka.
I właśnie to oryginalne spojrzenie na kino zamierzam przybliżyć na tym blogu.
0 komentarzy:
Prześlij komentarz